ŚLADEM PRZYGODY

Marcin Siwek

Mołdawia

Dzień 1.

Kierujemy się na południe. Przekraczamy granicę polsko-słowacką w Barwinku, a potem słowacko-węgierską w miejscowości Pacin.
O godz. 17:40 czasu polskiego jesteśmy na granicy węgiersko-rumuńskiej, którą przekraczamy bezproblemowo.
Po drodze wspominamy jak jechaliśmy do Rumunii w 2021 roku. Wtedy z powodu obostrzeń i panującej pandemii w Słowacji oraz na Węgrzech dozwolony był jedynie ruch tranzytowy po określonych drogach. Podczas przejazdu można było się zatrzymywać jedynie na wyznaczonych stacjach benzynowych. Jechaliśmy wówczas non stop od Barwinka do granicy rumuńskiej.
Ponadto na przejściu granicznym straciliśmy około 2 godziny, bo dopiero od 1 stycznia 2025 roku zniesiono kontrole na granicach lądowych z Bułgarią i Rumunią. Na nocleg zatrzymujemy się w miejscowości Sighet Marmaroski, a sympatyczny gospodarz proponuje nam palinkę.

Dzień 2.

Nie dość, że źle ustawiliśmy budzik to przesunięcie czasowe o jedną godzinę (wjeżdżając do Rumunii zegarek trzeba przestawić o jedną godzinę do przodu) sprawia, że mamy jeszcze większe opóźnienie.

W Rumunii od 2021 wiele się nie zmieniło, na drodze wciąż możemy spotkać furmanki...

...oraz stada krów.

O 17:30 dojeżdżamy na granicę rumuńsko-mołdawską. Przejazd przez granicę zajmuje nam 80 minut. Pogranicznik pyta Marcina w jakim celu wjeżdżamy do kraju. Na odpowiedź: „żeby pozwiedzać” pada pytanie: "ale po co?"

Dwie godziny jazdy od granicy zatrzymujemy się na kempingu, gdzie akurat trwa impreza. Właścicielka mówi, że to "gender reveal". Dojazd do tego kempingu jest karkołomny, ale za to widoki na okolice piękne. Oprócz możliwości postawienia swojego namiotu, można także skorzystać z glampingu.

Lokalizacja Kemping Pe Toloaca

Nocny górski dojazd na kemping, nie wygląda zachęcająco!

Na nocleg zatrzymali się jeszcze w tym miejscu rodzina z Włoch i para z Niemiec.
Denis z okolic Hamburga odwiedził do tej pory 56 państw. Tym razem motocyklem wyjechał z Niemiec, przejechał od polskiego wybrzeża do Zakopanego, a potem przez Rumunię do Mołdawii. W swoim podróżniczym portfolio ma też podróż motocyklem po Tajlandii i na Nordkapp oraz 7-krotną wizytę w Rosji. Raz przejechał Rosję od Mongolii na wschód motocyklem. Z odwiedzonych państw najbardziej podobał mu się Tadżykistan.
Rozmowy polsko-niemiecko-włosko-macedońskie toczyły się w plenerowej jadalni przy tradycyjnym mołdawskim daniu placinta i domowej roboty winie, które serwowała właścicielka Ana. Oprócz wymiany podróżniczych doświadczeń i pokazywaniu zdjęć z telefonów kto i gdzie był oraz co widział, dyskusja zeszła na obecną sytuację polityczną w Europie, a zwłaszcza w Mołdawii. Ana okazała się być bardzo proeuropejska i odważnie opowiadała nam o swoich poglądach. Kiedyś pracowała w Austrii. Przebiegła kilka maratonów. Denis utwierdzał nas w swoim przekonaniu, że „dobry człowiek to jest dobry człowiek, a zły człowiek to zły człowiek. Niezależnie od pochodzenia czy kraju, w którym żyje.”

Dzień 3.

Rano nikt na kempingu nie spieszył się ze wstawaniem. Po porannych rozmowach z nowymi znajomymi i wymianą informacji dotyczących dalszej drogi zrobiliśmy jeszcze wspólne zdjęcie. Zanim się ze wszystkimi pożegnaliśmy zastała nas godzina 11:00.

Poranek na kempingu Pe Toloaca

Z pola namiotowego rozciąga się widok na zielone wzgórza pustkowi Mołdawskich

Kempingowa kuchnia i jadalnia

W pobliżu kempingu nie mogło zabraknąć stada kóz

Na początek postanowiliśmy zobaczyć Orheiul Vechi - najcenniejszy mołdawski zabytek, kompleks archeologiczny z wykutymi w skałach monastyrami, który być może już niedługo znajdzie się na Listach Światowego Dziedzictwa UNESCO. Bilet wstępu - 20 lejów/osoba, parking - 30 lejów.

Lokalizacja Orheiul Vechi

Jedziemy do Orheiul Vechi...

...nawigacja poprowadziła nas przez kilometry szutrowej drogi.

Podążając ścieżką prowadzącą w górę mijamy charakterystyczny krzyż z XVIII w. Podobno życzenia, które się wypowie w jego pobliżu spełniają się. Każdy z turystów podchodzi indywidualnie do krzyża mając w myślach swoje życzenie. Tak samo robimy też my.
Naprzeciwko krzyża stoi dzwonnica. Pod dzwonnicą znajduje się monastyr Wniebowzięcia Matki Boskiej z XV w. (nazywany monastyr Pestera). Wejście do monastyru jest z drugiej strony, a do środka prowadzi wykuty tunel. Mieszka tu mnich, u którego można kupić różne dewocjonalia i pamiątki. Dalej jest wyjście na skalną półkę, z której rozciąga się widok na okolicę.
Wstępujemy jeszcze do Cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.

Widok z parkingu na Orheiul Vechi

Podążamy krótką ścieżką w kierunku monastyru Wniebowzięcia Matki Boskiej

Po drodze widzimy stare zabudowania wsi Butuceni

Widok na dolinę Orheiul Vechi,...

...która jest również rezerwatem przyrody.

Stoi tu również krzyż z XVIII w., który podobno spełnia marzenia

Dzwonnica znajdująca się nad monastyrem Wniebowzięcia Matki Boskiej

Wykute dużo później współczesne wejście do monastyru...

...oraz jego wnętrze.

W monastyrze mieszka oraz kultywuje dawne tradycje mnich

Oprócz głównej komnaty można zobaczyć kilka innych, gdzie dawniej mieszkało kilkunastu mnichów

W Orheiul Vechi znajduje się również Cerkwiew Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny

Dziedziniec jest bardzo zadbany

Na terenie cerkwii znajduje się mnóstwo pelargonii...

...oraz kilka kotów, które oczywiście w gorący dzień spały.

Wnętrze cerkwii

Z tablicy informacyjnej stojącej obok cerkwii, dowiadujemy się iż w tym miejscu w przeszłości znajdował fi© fort

Z Cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny schodzimy do miejscowości Butuceni, znanej z doskonale zachowanej tradycyjnej zabudowy i autentycznej atmosfery. W zabudowaniach Butuceni dominuje niebieski kolor i zdobione bramy. Spacerujemy uliczkami i zaglądamy do odnowionej chaty, która jest pewnego rodzaju skansenem.

Schodzimy do miejscowości Butuceni

Po drodze mijamy cmentarz oraz kapliczkę

W samej miejscowości widzimy mnóstwo ozdobnych kolorowych bram

Są także podobnie jak w całej Mołdawii ozdobione studnie

W miejscowości Butuceni znajdują się dwie odnowione niebieskie chaty

Można zajrzeć do ich środka, gdzie odkryjemy jak wyglądało życie w dawnej Mołdawii

Obok domu znajduje sie miejsce, w którym najprawpodoboniej wypalano naczynia

Jest też udostępniona zwiedzającym, pełna dawnego wyposażenia piwnica

Druga niebieska chata

Obok chaty można usiąć i odpocząć w cieniu altany

Wyspoażenie domu

W Butuceni znajduje się również plenerowa opera, w której odbywają się koncerty

Opera

Na obiad zatrzymujemy się w Eco Resort, o którym czytaliśmy na kilku blogach turystycznych. To restauracja urządzona w sielskim stylu i oferująca tradycyjną kuchnię mołdawską. Skosztujemy tu mamałygi (Mołdawia to kraj kukurydzy), placinte czy domowego wina. My zamawiamy mamałygę z owczym serem i śmietaną, do tego ziołową herbatę zaparzaną w czajniczku. Za obiad płacimy niecałe 20 zł na osobę.

Tradycyjna Mamałyga, pyszności!

Wjeżdżamy do Kiszyniowa

Niektóre bloki, są bardzo charakterystyczne

Nocny widok z naszego apartamentu na miasto

Dzień 4.

Poranek dnia czwartego

Bloki, w których mieścił się nasz apartament

Zwiedzamy Kiszyniów. Zaczynamy od wizyty w Centrum Informacji Turystycznej, gdzie otrzymujemy mapki z zaznaczonymi miejscami, które powinniśmy odwiedzić.

Lokalizacja Kiszyniów

Spacer po stolicy zajmuje nam cały dzień. Przed upałem chowamy się w cieniu licznych parków, które są pełne osób spędzających tu czas. Niewiarygodne, że ogromne miasto-stolica państwa może być aż tak zielona.
Kiszyniów to najbardziej zielona stolica europejska, czysta i bezpieczna, z pięknymi i ogromnymi parkami, w których znaleźć można klimatyczne kawiarenki. Najbardziej nastrojowa to Bonjour Cafe, w której zrobiliśmy przystanek na precle z różą i migdałami. W Bonjour Cafe można spędzić czas w uroczym wystroju przy melodiach francuskich piosenek, np. Edith Piaf.

Lokalizacja Kawiarenka Bonjour Cafe

Kawiarenka Bonjour Cafe

Wystrój kawiarenki

W kawiarencje zamawiamy dla siebie pyszne rogale z migdałami!

W mieście znajduje się około 300 pomników. Zależy nam, żeby zobaczyć najmniejszy z nich, mierzący nieco ponad 10 cm „Mały Książę” oraz niespotykany pomnik Lenina.

Lokalizacja Pomik "Małego Księcia"

Na tej barierce przy jeziorze znajduje się...

...pomnik Małego Księcia!

Pomnik jest niewielkich rozmiarów więc łatwo go przeoczyć!

Pomnik Lenina

Nowoczesne instalacje wypoczynkowe nad jeziorem

Można też zrelaksować się grając partyjkę dużymi szachami

Pomnik chłopaka, dziewczyny na deskorolce oraz jamnika

Z Kiszyniowa do parku prowadzą granitowe schody

Zaraz obok znajdują się drugie schody, które połączone są z licznymi kaskadami wodnymi

Najbardziej charakterystycznymi obiektami Kiszyniowa są Łuk Triumfalny i pomnik Stefana Wielkiego, który stoi przed wejściem do Parku Stefana cel Mare.

Pomnik Stefana Wielkiego

Łuk Triumfalny

Izba Rządowa Mołdawii

Sobór Narodzenia Pańskiego

Pomnik chłopaka czekającego na dziewczynę

W mieście są też niedrogie i ciekawe muzea. Odwiedzamy Muzeum Etnografii i Historii Naturalnej (wstęp 10 zł), w którym najbardziej podoba nam się przestrzenna makieta pokazująca rzeźbę i ukształtowanie powierzchni całego kraju. Szybko odnajdujemy miejsca, w których już byliśmy.

Muzeum Etnografii i Historii Naturalnej...

...mieści się w pięknym zabytkowym budynku.

W jednej z sal znajduje się przestrzenna makieta,...

...które obejmuje całą Mołdawię!

Okolice Tyraspola oraz Kiszyniowa

Sale muzealne wypełnione są po brzegi różnymi skarbami z bogactwa mołdawskiej kultury ludowej oraz fauny

Jest nawet szkielet Mamuta

Oraz straszny niedźwiedź!

Dawne przedmioty codziennego użytku

Prasa do wyciskania soku z winogron

Stroje ludowe

Sala poświęcona eksperymentom chemicznym

Zaglądamy na Piata Centrala, który jest ogromnym placem targowym. W różnych przestrzeniach sprzedawane są tu odzież, owoce i warzywa, mięso i inne rzeczy. Przypomina nam to polskie targi z lat 90-tych. Gdy chcemy zakupić gronkę winogrona do degustacji to zostajemy nią poczęstowani przez sprzedającego.
Wstępujemy też po drobne zakupy do sklepu firmowego Bucuria. To największe przedsiębiorstwo w produkcji słodyczy w Mołdawii.

Główna ulica w Kiszyniowie, przy której mieści się między innymi informacja turystyczna

Teatr Narodowy

Kolejny pomnik tym razem pani siedząca na ławeczce

Plac Targowy Piata Centrala...

...jest jednym z największych jakie odwiedziliśmy.

Sklep ze słodyczami Bucuria

Wracając przechodzimy przez Ogród Botaniczny (wstęp 10 lejów). Gdy spacerujemy ścieżkami parku mija nas grupa biegaczy.
A gdzie zjeść w Kiszyniowie? Najbardziej popularna wśród turystów sieć restauracji to La Placinta.

Obiad jemy w restauracji La Placinta...

...i popijamy go pyszną zimną lemoniadą.

Kiszyniów to bardzo zadbana stolica

Na zakończenie całodniowej wycieczki wchodzimy do Ogrodu Botanicznego

Znajdują się tutaj liczne ławeczki dla odpoczywających...

...oraz ogród różany.

Pomimo, że ogród znajduję się w środku miasta, zupełnie tego nie czuć. W oddali widzimy jedynie pojedyńcze bloki.

Dzień 5.

Ruszamy do winiarni Cricova. Bilety rezerwowaliśmy na stronie https://cricova.md/en/excursii. Do wyboru są różne opcje. Można dołączyć do grupy z językiem rumuńskim, rosyjskim lub angielskim. Można wybrać samo zwiedzanie lub zwiedzanie z degustacją (a tych jest również kilka wariantów). W weekendy i w godzinach popołudniowych obowiązują wyższe ceny. Najtańsze bilety są dostępne od poniedziałku do piątku o godz. 10:00.

Lokalizacja Winiarnia Cricova

Parkujemy wzdłuż drogi prowadzącej do winnicy i z potwierdzeniem rezerwacji, którą otrzymaliśmy na maila idziemy do punktu informacji, gdzie za bilety płacimy kartą.
Przy informacji zbiera się całkiem spora grupa turystów. Po kolei wychodzi trzech przewodników, którzy zapraszają do swoich grup językowych.
Pani przewodnik mówiąca w języku angielskim informuje, że jej grupa ma zająć miejsca w meleksach numer 4 i 8 i przypomina, że w winnicy panuje temperatura 12 stopni, więc trzeba się cieplej ubrać. Wsiadamy do meleksu i wjeżdżając w podziemny tunel odczuwamy chłód, który jeszcze bardziej potęguje wiatr, gdy przemieszczamy się korytarzami.

Tablica znajdująca się przy samym wejściu do winiarni Circova

Recepcja

Restauracja i sklep z winami

Takimi busami będziemy poruszać się po winnicy

Ruszamy do środka! Podczas jazdy po drodze mijamy wielkie beczki po winie

W Cricova przechowywanych jest ok. 1,3 miliona butelek, w tym absolutne unikaty jak historyczne wino z 1902 roku „Jerusalem of Easter”.
Pierwszy przystanek to miejsce gdzie pracownice przekręcają butelki wina. Przewodniczka opowiada o całym procesie. Tłumaczy też, że pracują tu kobiety, ponieważ delikatniej obchodzą się z butelkami niż mężczyźni.

Sala w której przekręca się butelki podczas etapu fermentowania

Butelki umieszczone są korkiem do dołu, tak by cały osad który się wytwarza był jak najbliżej otworu

Przystanek drugi to sala kinowa, w której oglądamy film o Cricovej. Ale zanim rozpocznie się film to każdy z odwiedzających otrzymuje kieliszek wina musującego do degustacji.

Degustacja wina podczas filmu przedstawiającego winnicę

Trzeci przystanek to część muzealna, gdzie możemy zobaczyć najstarszą przechowywaną butelkę wina. Są zdjęcia osób, które mają w tej winiarni swoje prywatne zbiory, m.in. Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Są też nagrody, które otrzymała Cricova. Pani przewodnik oprowadza nas również po salach degustacyjnych.
Na koniec wycieczki jest jeszcze sklep, w którym można zakupić wina Cricova na pamiątkę lub jako prezent dla rodziny i znajomych.
Sama wycieczka jest bardzo atrakcyjna, jednak odbywa się bardzo szybko. Chętnie zostalibyśmy w niektórych miejscach dłużej, żeby dokładniej pooglądać ekspozycje, posłuchać Pani przewodnik albo zrobić zdjęcia.

Wchodzimy do sal muzealnych

Na korytarzu widzimy maszyny, które dawniej służyły do wyrobu wina

Prasa do wyciskania soku z winogron

Kaplica

Zdjęcia osób, które posiadają w winiarni Circova swoje prywatne zbiory

Donald Tusk i Bronisław Komorowski

Największe wrażenie robią sale, w których przechowywane są butelki wina z różnych lat

Znajduje się tutaj blisko 1,3 miliona butelek!

Butelki przechowywane są poziomo

Przy każdej półce znajduje sie opis, jakie butelki się tutaj znajdują

W szklanej gablocie widzimy również dwie najstarsze butelki wina znajdujące się w winiarni

Jedna z nich "Jerusalem of Easter" pochodzi z 1902 roku!

W podziemiach winiarni znajdują się również pięknie wyposażone sale degustacyjne

Jest ich kilka i każda posiada swój własny unikatowy wygląd

Największa z sal

Mapa podziemnego kompleksu

Tunele po których poruszaliśmy się busami

Po wycieczce w winiarni mamy wolne popołudnie, które chcemy wykorzystać na odwiedzenie Saharny, żeby zobaczyć jeden z najważniejszych ośrodków pielgrzymek religijnych w Mołdawii.
Po drodze do Saharny zatrzymujemy się w przypadkowej piekarni Marcu Bakery. Kolejny raz jesteśmy zauroczeni mołdawską kawiarenką. Piękny kwiatowy wystrój i kelnerki ubrane w identyczne stroje, z kokardami na głowach tworzą klimat tego miejsca. Robimy krótki przystanek, żeby skosztować smakołyków wyglądających jak małe dzieła sztuki.

Lokalizacja Piekarnia Marcu Bakery

Piekarnia Marcu Bakery

Monopocje, które zamówiliśmy w piekarni

Smakowały równie dobrze jak wyglądały, były przepyszne!

Na nocleg zatrzymujemy się w domu na wsi. Starsza właścicielka mówi w języku rumuńskim i hiszpańskim. Ale doskonale radzi sobie w rozmowie z nami za pomocą translatora w telefonie.
Zostawiamy swoje rzeczy i podjeżdżamy zobaczyć miejsce prawosławnych pielgrzymek w Saharnie. Kompleks klasztorny (składający się z XIII-wiecznego klasztoru jaskiniowego i Klasztoru Świętej Trójcy) oraz rezerwat przyrody zajmują powierzchnię 670 hektarów.

Lokalizacja Kompleks Saharna

Samochód stawiamy na małym parkingu obok świątyni. Mijamy główną bramę, za którą ukazuje nam się klasztorny ogród pełen różnobarwnych kwiatów i kilka klatek ze zwierzętami. Zaglądamy do cerkwi. Potem idziemy leśnym szlakiem zobaczyć skalny Klasztor Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Obok klasztoru zaglądamy jeszcze do budynku z basenem z uzdrawiającą wodą. A potem kierujemy się leśną ścieżką do wodospadu, który o tej porze roku wysechł. Nasza gospodyni przecież mówiła, że jest susza i mało wody we wsi.
Wspinamy sie też na wzgórze Girmindon. Znajduje się tu kapliczka Matki Boskiej i ślad, który podobno jest odciskiem stopy Maryi. Legenda głosi, że przed rozpoczęciem budowy świątyni, mnich modlił się do Boga o wskazanie miejsca, w którym miałaby ona powstać. Mnichowi ukazała się Matka Boska, która pokazała mu to konkretne miejsce zostawiając w kamieniu swój ślad stopy.

Po drodze do kompleksu mijamy kilka kapliczek

Wejście do kompleksu Saharna

Wnętrze klasztoru...

...ozdabia mnóstwo kwitnących kwiatów.

Ścieżka prowadząca do skalnego Klasztoru Zwiastowania Najświętszej Marii Panny

Klasztor wykuty w skale

Basen z uzdrawiającą wodą

Ścieżka do wodospadu Saharna

Niestety wodospad był wyschnięty

Kompleks Saharna widziany ze wzgórza Girmindon

Widok na Nadniestrze

Kapliczka w której znajduje się odcisk stopy Maryi

Wnętrze kapliczki...

oraz odcisk.

Wracamy do "Domu nad jeziorem". Właścicielka ma ogródek i kury, z okolicy słychać krowy i koguta. Na ścianach są powieszone wyszywane obrazy, które zostały własnoręcznie wykonane przez gospodynię.

Lokalizacja Noclegi Căsuţa de lângă Lac

We wsi Saharna Noua w której nocujemy, rury gazowe puszczone są ponad ziemią

Nasz nocleg znajduje się na prawdziwej prowincji,...

...gdzie nie prowadzą żadne drogi asfaltowe.

Wnętrze domu zachowane jest w klimatycznym wiejskim stylu,...

...a wszystkie dekoracje są zrobione własnoręcznie.

Dzień 6.

Rano na werandzie czeka na nas śniadanie przygotowane przez gospodynię: naleśniki, jajka, pomidory, papryka, chleb i napar z pokrzywy do picia. W tym gospodarstwie czujemy się jak na wakacjach u cioci.
Żegnamy się z właścicielką i ruszamy w dalszą drogę. Dzisiaj chcemy wjechać do Nadniestrza.

Pyszne śniadanko, którym zostaliśmy ugoszczeni na noclegu

Nadniestrze to separatystyczny region, który ogłosił niepodległość od Mołdawii w 1990 roku. Nieuznawany jest przez żadne państwo na świecie. Nie posiada ambasad i konsulatów, a polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do tego regionu. Na blogach i forach są różne opinie. Jedni piszą, żeby jechać, inni żeby unikać. Niektórzy twierdzą, że lepiej pojechać marszrutką, inni żeby wynająć auto w Kiszyniowe lub pojechać taxi. My pojechaliśmy swoim samochodem.
Podczas wjazdu dostaje się kartę migracyjną określającą możliwy czas pobytu i wykupuje winietę za 80 lejów. My określamy czas pobytu na 24 godziny, taki czas zostaje nam wbity na karcie. Karty nie można zgubić bo należy oddać ją podczas wyjazdu.
Nadniestrze ma swoją walutę (ruble) i tablice rejestracyjne. Stacjonują tu wojska rosyjskie.
Stolicą jest Tyraspol, w którym można znaleźć pomniki Lenina, flagi rosyjskie czy flagi z sierpem i młotem. Wszystkie stacje i sklepy są marki Sheriff, których właścicielem jest lokalny oligarcha. Nawet lokalny klub sportowy nosi nazwę Sheriff Tyraspol.

Lokalizacja Tyraspol

Na zwiedzanie Nadniestrza można się umówić z mieszkającym tam panem Rostyslavem, który jest znany wśród Polaków odwiedzających Nadniestrze i biegle posługuje się językiem polskim. I właśnie z panem Rotyslavem spotkała nas pierwsza miła sytuacja. Akurat, gdy zastanawiamy się czy nie parkujemy na zakazie, natykamy się na wspomnianego przewodnika. Poznajemy go ze zdjęcia na facebooku. Oprowadza właśnie po Tyraspolu małżeństwo z Polski. Zapytany o to czy można w tym miejscu parkować, od razu przechodzi do tego co zobaczyć, którą drogą najlepiej jechać i co kupić na pamiątkę w Sheriffie.

Pomnik Lenina stojący przed siedzibą władz Naddniestrza

Plac Aleksandra Suworowa w Tyraspolu

Pomnik Suworowa

Godło Nadniestrza

Kaplica Świętego Jerzego

Czołg T-34 stojący w miejscu pamięci wojskowej

Brama Katarzyny Wielkiej

Automat do kawy

I love Tyraspol

Pałac Republiki

Drogowskaz wskazujący ile kilometrów jest do różnych miejsc na świecie

Ratusz miejski w Tyraspolu

Pomnik Lenina stojący przed Ratuszem

W Tyraspolu wciąż można zobaczyć stare trolejbusy miejskie

Teatr Dramatyczny i Komedii

Co ciekawe w Tyraspolu znajdziemy również pomnik... Harrego Pottera!

Pomnik Gagarina

Stoisko z kwasem chlebowym

Niegdyś w Nadniestrzu w obiegu walutowym były plastikowe monety, dziś można je kupić jedynie jako pamiątkę w banku

Pomnik rubla nadniestrzańskiego...

...i opis jego historii.

Ławczka do zdjęć i love Tyraspol

Główna ulica w Tyraspolu

W Tyraspolu było dostępne darmowe Wi-Fi, ale nie odważyliśmy się z niego skorzystać

Druga miła sytuacja spotyka nas, gdy jedziemy po Tyraspolu autem, a za nami jedzie bus. Kierowca miga światłami i każe zjechać na pobocze. W końcu pokazuje na lampion do biegów na orientację przyczepiony do przedniego lusterka (wszyscy orientaliści mają taki znak rozpoznawczy) i mówi: "jedna sekta". W sierpniu przyszłego roku w Rzeszowie odbywać się będą Mistrzostwa Świata Masters w BnO, w których udział weźmie kilka tysięcy zawodników z całego świata.
Olga i Andriej jadący tym busem, widząc Polaków, zatrzymali nas żeby wypytać jak wygląda teren zawodów (czy są skały i duże przewyższenia). Sami są zaskoczeni, że spotkali Marcina z okolic Rzeszowa, którego klub jest głównym organizatorem mistrzostw i mogą zasięgnąć informacji z pierwszej ręki. Na pożegnanie zabierają garść krówek z Polski i mówią, że widzimy się za rok w Rzeszowie.
Pobyt w Nadniestrzu zajmuje nam kilka godzin. Byliśmy tam od godz. 12:00 do 16:30. Jeśli ktoś dociekliwy chciałby dokładnie zwiedzić to miejsce to trzeba zostać na dłużej i najlepiej skorzystać z usług przewodnika. Nam wystarcza na spacer po Tyraspolu. Na koniec wybieramy się na zakupy, oczywiście do Sheriffa, żeby wydać zamienione w kantorze ruble. Oprócz produktów spożywczych z Polski rzucają nam się w oczy pamiątkowe magnesy z oligarchami rosyjskimi. Na pamiątkę kupujemy sobie flaszeczkę Kvinta z miejscowej fabryki.

Hipermarket Sheriff

Sklep Sheriff

Loklane produkty z Nadniestrza

Oraz tutejsza waluta, za którą kupowalismy pamiątki

Wyjazd przez granicę w drodze powrotnej również przebiega bezproblemowo. Chociaż rzucone na odchodne przez pogranicznika: „Good Luck” sprawia, że Marcin truchleje na chwilę zastanawiając się czy potrzeba nam szczęścia, żeby z Nadniestrza się wydostać. Ale… nie takie straszne to Nadniestrze jak je niektórzy opisują.

Następnego dnia mamy wykupione bilety do winiarni Mileci Misti. Dlatego podjeżdżamy do tej miejscowości i rezerwujemy przypadkowy nocleg, który znajdujemy na Google.

Lokalizacja Noclegi Beciul Vechi

Od właścicielki dostajemy na powitanie winogrona i brzoskwinie.
Rodzina oprowadza nas po domostwie. Ma 4 hektary winogron i swoją manufakturę wina. To już 5. pokolenie, które się tym zajmuje. Gospodyni częstuje nas trunkiem własnej roboty i dostajemy do degustacji butelkę domowego wina.

Udekorowana brama wjazdowa do gospodarstwa, w którym zatrzymaliśmy się na nocleg

Nasz dzisiejszy domek!

Metalowe beczki, w których właściciele robią wino

Piwniczka w gospodarstwie wypełniona jest butelkami wina...

...oraz licznymi przetworami.

Wina, alkohole oraz inne różności przygotowywane przez rodzinę posiadają własnoręcznie wydrukowane etykiety

Obok domu znajduje się pomieszczenie, które pełne jest pamiątek rodzinnych

Wino, brzoskwinie, winogrona - to wszystko dostaliśmy od właścicieli na wieczorny począstunek!

Dzień 7.

Rano czeka na nas przygotowane prze gospodynię śniadanie - tak duże, że część zapakowaliśmy sobie na drogę. Kupujemy od właścicielki 2 butelki wina (za jedną butelkę płacimy 2,5 zł).

Śniadanko w Beciul Vechi

Do śniadania nie mogło zabraknąć deseru

A po obfitym śniadaniu jedziemy do Milesti Mici. Bilety rezerwowaliśmy wcześniej poprzez stronę www.milestii-mici.md/en. Podobnie jak w przypadku Cricova, tu również jest kilka opcji do wyboru. Milesti Mici jest największa na świecie, co powierdza certyfikat wpisania do Księgi Rekordów Guinessa. Całkowita długość korytarzy Milesti Mici wynosi ponad 200 km z czego 55 km jest wykorzystywanych. Przypomina podziemne miasto, w którym ulice noszą nazwę szczepów winorośli. Znajduje się tu kolekcja licząca półtora miliona butelek wina.

Lokalizacja Winiarnia Milesti Mici

Na terenie kompleksu stoją dwie instagramowe fontanny, z których płynie białe i czerwone wino (a tak naprawdę zabarwiona woda). Milesti Mici zwiedza się meleksami zatrzymując się w kilku punktach, po których oprowadza przewodnik. Pani przewodnik opowiada różne ciekawostki, np. że wielkie beczki po winie czyszczą niskie i drobne kobietki, które wchodzą do środka. Tempo zwiedzania odpowiada nam bardziej niż w Cricova. Jest więcej czasu, żeby sobie chociażby pooglądać pokryte grubą warstwą kurzu leżakujące zbiory butelek.
Na koniec wizyty dostajemy po butelce wina. Reszta grupy udaje się na degustację, a my po wpisaniu się do pamiątkowej księgi, ruszamy w stronę Polski.

Brama wjazdowa do winiarni Milesti Mici

Winiarnia na zewnątrz

Recepcja

Fontanna gdzie płynie czerwone wino!

A tuż obok znajduje się fontanna z białym winem

Tym razem busiki są koloru zielonego

Wjazd do podziemi zawierających ponad 200km korytarzy!

Ruszamy w tasę

W tunelach Milesti Mici na ścianach oraz suficie widać pozostałości po procesie ich drążenia

Znajduje się tu również podziemna fontanna

Na ścianie przed wejściem do pomieszczeń zawierających butelki widzimy certyfikat wpisania winiarni do Księgi Rekordów Guinessa

Już na pierwszy rzut oka widzimy, że Milesti Mici jest znacznie większa od Circova. A przyniej część udostępniona turystom do zwiedzania.

Wszystkie półki podobnie jak w Circova są opisane

W jednym z rogów znajduje się wejście do sekretnej komnaty,...

...gdzie zamontowano mechanizm przesuwający całą ścianę!

W Milesti Mici znajduje się również stacja sejsmiczna, pełniąca funkcję stacji wykrywania trzęsień ziemi

Mapa całego podziemnego kompleksu winiarni, robi wrażenie!

Sale degustacyjne

Na zakończenie można zrobić zakupy w sklepie, oferującym wiele butelek z tutejszej kolekcji

Można również napić się wina w barze, który znajduje się na zewnątrz kompleksu...

...oraz obejrzeć klasyczne samochody, które tutaj stoją.

W drodze powrotnej postanawiamy zdobyć najwyższy szczyt Mołdawii. Dealul Bălăneşti ma wysokość 430 m n.p.m. i należy do Korony Gór Europy.

Mając nieco zapasu czasowego, po drodze zatrzymujemy się i fotografujemy wszelkiego rodzaju przystanki, kapliczki oraz studnie które widzimy. Jest to nieodłączny element krajobrazu Mołdawii

Różowa studnia!

Ta studnia wygląda na prawdziwe dzieło sztuki

Lokalizacja Szczyt Dealul Bălăneşti

Samochód zostawiamy pod sklepem i ruszamy na pieszą wędrówkę. Najpierw drogą przez wieś, a potem przez las i pola. Po drodze mijamy studnię. Szczyt jest płaski i przypomina nam raczej spacer niż trudną wspinaczkę. Wchodzimy jeszcze na drewnianą wieżę widokową by być w jak najwyższym miejscu. Tuż obok powiewa mołdawska flaga.

Obok sklepu we wsi Bălăneşti widzimy znak prowadzący na szlak do szczytu

Po drodze mijamy kolejną studnię...

...oraz killa udekorowanych bram.

Tuż po wyjściu z wioski widzimy wieżę stojącą na szczycie Bălăneşti

W drugą stronę widzimy dolinę z której tu przyszliśmy

Jest też miejsce na odpoczynek tuż przy studni

Na szczycie znajduje się punkt widokowy oraz miejsce, gdzie można zrobić sobie grilla

Najwyższy szczyt Mołdawi zdobyty!... w niecałe 30 minut marszu.

Wieża widokowa

Tego samego dnia opuszczamy Mołdawię. Wyjazd z kraju jest łatwy, ale wjazd do Rumunii przysparza nam nerwów. Na granicy rumuńskiej mamy wyciągnąć z samochodu wszystkie bagaże i przeszukiwane są nasze torby. Ale w końcu wracamy na teren Unii Europejskiej.

Dzień 8.

Po noclegu w Rumunii spędzamy cały dzień w samochodzie, żeby wieczorem wrócić do domu.

Mołdawia to najmniej odwiedzany przez turystów kraj w Europie, ale staje się coraz bardziej popularny wśród Polaków, ponieważ od niedawna uruchomione zostały nowe połączenia lotnicze z Polski do Kiszyniowa. Kraj jest tani, a ludzie bardzo gościnni.
Mołdawia to kraj studni. Spotkaliśmy wiele na naszych drogach. Uroczo pomalowane, bogato zdobione, udekorowane, otoczone altanką, są ozdobą tego kraju. Nie trzeba ich specjalnie szukać, bo można się na nie natknąć w każdym miejscu. Każdy może zaczerpnąć z nich wodę. Czytaliśmy gdzieś, że były one „odpowiednikiem” stacji benzynowych dla osób podróżujących wozami konnymi.
Poza miastami, towarzyszył nam krajobraz, którego wzgórza porastają winorośle, słoneczniki i kukurydza, a wzdłuż dróg rosną orzechy.
Wróciliśmy z kolejną naklejką na szybie samochodu i z poczuciem, że doświadczyliśmy czegoś ważnego obserwując kontrast pomiędzy proeuropejską Mołdawią i prorosyjskim Nadniestrzem. Zastanawiamy się jakie losy czekają Mołdawię, chociażby podczas nadchodzących wyborów prezydenckich i jak będzie wyglądać Mołdawia za kilkanaście lat.

Smakołyki przywiezione z Mołdawii oraz Rumunii...

...oraz alkohole!

Powrót na stronę główną

O stronie

Każdy z nas marzy o tym, by choć raz w życiu przeżyć niesamowitą przygodę. Ów przygoda często kojarzona jest z czymś wielkim, odległym i nieosiągalnym dla zwykłego śmiertelnika. Tymczasem prawdziwa przygoda może skrywać się w Miejskim Parku za rogiem bloku, w małym lesie nieopodal albo nawet w samym mieście. Wystarczy chcieć ją zobaczyć. Zapraszam na skromną stronę poświęconą turystyce niekoniecznie konwencjonalnej. Podążmy śladem przygody!

Odwiedzone kraje